Niechaj będzie pochwalony, siwa czapka, pas czerwony!!!
W chłodny grudniowy wieczór dzieci z oddziału przedszkolnego zaprosiły Rodziców, aby weselić się i wspólnie kolędować. To miłe spotkanie rozpoczęła Pani Dyrektor Małgorzata Szomek, która powitała wszystkich gości i złożyła świąteczne życzenia. Dzieci przedstawiły przybyłym krótkie Jasełka połączone z tradycją chodzenia po kolędzie z szopką. Czego tam nie było? Tańczące aniołki zadbały o porządek w stajence, aby Józef z Maryją mogli odpocząć, a mały Jezus znalazł dach nad głową. W role Józefa i Maryi wcielili się Marcin Jasiński oraz Zuzia Chmielewska, która jak prawdziwa mamusia tuliła swego synka. Kiedy już pasterze i Trzej Królowie złożyli dary, do stajenki „po kolędzie” przyszły dzieci i aby ucieszyć maleńkiego Jezusiczka, wystawiły przed nim „Szopkę”. Było to dla mnie osobiście wspaniałe przeżycie. Z łezką w oku wspomniałam swoje dziecięce lata, kiedy wraz z braćmi przedstawialiśmy szopkę naszym sąsiadom. Wcześniej robił to mój Tata, a później moje własne dzieci. Zawsze w święta musiała być „Szopka”. Dzieci miały zajęcie, gdyż trzeba było szopkę przygotować, wykleić papierem, nauczyć się ról, aby móc potem dobrze animować kukiełkami, które specjalnie do szopki były wystrugane przez Tatę i ubrane w odpowiednie stroje. Byli tam pasterze, Herod ze swym sługą, diabeł, śmierć z kosą, krakowiak z krakowianką, góral z owieczką, i wiele innych. Teksty nawiązywały do świąt Bożego Narodzenia, jak również w dowcipny sposób do rzeczywistości dawnych czasów. Rolom towarzyszyły przyśpiewki oraz przygrywki mojego Taty na akordeonie lub harmonijce ustnej. Odgrywanie szopki było prawdziwym świętem w domu. Ciepło mi na sercu, gdyż w tym roku miałam prawdziwą przyjemność przekazać tę tradycję dzieciom z mojej grupy. Podeszli do sprawy można rzec profesjonalnie. Nauczyli się ról i „przedstawili szopkę” swoim bliskim. Włożyli w to mnóstwo pracy i energii, animowali kukiełkami, zmieniali głos i sprawili, że „szopka” na nowo ożyła. Król Herod niestety musiał stracić głowę, ale tak to jest, kiedy człowiek chce panować nad światem, a w sercu rządzi zło. Świetnie pokazał to Maciuś Grzesiak, kreując jego rolę, ale Filip Konwiński w roli „Śmierci” przeszedł samego siebie. Wiele osób miało problem z rozpoznaniem jego głosu. Wszystkim dzieciom należą się wielkie brawa. A potem? No cóż. Dzieciaki obdarowały swoich bliskich własnoręcznie upieczonymi i ozdobionymi pierniczkami oraz świąteczną kartką z życzeniami. Okazało się, że to nie była jedyna niespodzianka tego wieczoru. Wszystko z góry widział Święty Mikołaj, który poprzez internetowe łącza zwrócił się do dzieci z przesłaniem i zapowiedział piękne prezenty na święta. Dzieci były zaskoczone, a niektóre wręcz zaniemówiły z wrażenia. Zwłaszcza niedowiarki, poddające w wątpliwość jego istnienie. Wspólne kolędowanie zakończył poczęstunek. Na świątecznym stole gościły pierniczki przygotowane przez dzieci oraz wyśmienite ciasta upieczone przez nasze Mamusie. Bardzo dziękuję za wszelką pomoc Rodzicom moich podopiecznych oraz Pani Lucynce Wdowczyk, która dzielnie mnie wspomaga w wychowawczych trudach. Prędzej by rachmistrze gwiazdy zrachowali, niźli ja pomyślę, co mam pisać dalej. Żyjcie więc długie lata i niech Wam Pan Bóg życie szczęściem splata. Na szczęście, na zdrowie na ten Nowy Rok, aby was nie bolała głowa ani bok. W pracy, w polu, w oborze DAJ BOŻE!
Krystyna Bednarczyk